wtorek, 22 lipca 2014

Jedenaście.

Hej! Ty! Tak, do cholery, do ciebie piszę. Boże, mogę sie wyżalić? Haha, 'Boże' XD
Zajebiście.
Ok. Powiedz mi, czym do cholery jest 'Bóg'? Ja pieprze, ci jebani hipokryci narzucają mi (całej jebanej ludzkości!) wszystko, co chcą narzucić. Czysty (dla nich), ładny, piękny schemat, kończysz ileś lat, posyłają cię do szkoły, uczysz się, stres, gnębienie, jakoś zdajesz, liceum, cięzka nauka, zero innych planów, potem studia, praca, żona/mąż, dziecko... Posyłasz je do szkoły (...) Zmuszasz do spełnienia twoich własnych marzeń, "Tato chciał być lekarzem, tu masz na studia na medycynę".
Szkoła niszczy w tobie wszystko to, co cię tworzyło. Rodzice też to niszczą. Wszytko to niszczy, otoczenie jest szkodliwe, ale nie ma żadnej możliwości, by zapobiec temu co się dzieje.
Hej, no bo do cholery, czemu wszyscy leją się o władze, czemu po to, żeby jedna osoba zasiadła na tronie przelewa się krew tysięcy istnień? Może mają na to wytłumaczenie ''oh, well, po trupach do celu''?
Czemu ludzkość jest tak tępo zapatrzona w dążenie do władzy?
Według mnie? Odpalcie cały arsenał nuklearny świata, zginą wszyscy w ułamku sekundy, nikt nic nie poczuje... Po co niszczyć partiami? Załatwcie wszystko naraz...

Żaden człowiek nie rodzi się zły.
To drugi człowiek go takim czyni.
Dziecko naśladuje rodziców.
Samo w sobie nie jest złe, gdyby tylko rodzice pokazywali mu lepsze drogi, więcej tolerancji, więcej miłości...
Nikt nie musiał by dziś bać się ufać...

Przepraszam, jestem skrajnie poniżej wytrzymałości, boję się.